Etykiety

środa, 23 grudnia 2020

Wyspa Róży, czyli państwo, któremu Włochy wypowiedziały wojnę

W ostatnim czasie chyba nie ma nikogo, kto nie słyszałby o Wyspie Róży, a to chociażby za sprawą najnowszego filmu o tym samym tytule, który obejrzeć można aktualnie na Netflixie. Czym tak naprawdę była Wyspa Róży i dlaczego tak bardzo nie spodobało się to władzom słonecznej Italii?

Wyspa Róży - przedsięwzięcie, które podzieliło Włochów
Żyjący w latach 60. XX wieku Giorgio Rosa słynął ze swoich bardzo niecodziennych pomysłów. Choć ukończył on inżynierię na jednej z najlepszych uczelni we Włoszech, wcale nie zamierzał zajmować się przyziemnymi sprawami. Co prawda jego zajęcia stricte powiązane były z wykształceniem - między innymi Rosa projektował i budował pojazdy. Pod koniec lat 60. postanowił raz jeszcze zawalczyć o swoją wolność i stworzyć własne państwo, które działałoby jedynie na jego zasadach. W 1967 roku wybudował podwyższaną platformę, która umiejscowiona została na Adriatyku, na wysokości Rimini, kilka kilometrów od granicy morskiej terytorium państwa włoskiego. 

Jego "wyspa" miała powierzchnię aż 400 metrów kwadratowych i wsparta została na dziewięciu filarach, które wcześniej dowiózł na miejsce wraz z pomocą swojego przyjaciela, który również pragnął odmienić swoje życie i wyrwać się z pracy u ojca. Choć wyspa znajdowała się na środku morza, Rosa zadbał o to, aby spełnić najprostsze wymagania odwiedzających go turystów. Znalazły się na niej, chociażby restauracja, poczta, bar i niewielki sklep z pamiątkami. Wyspa Róży, bo tak została finalnie nazwana, co zresztą być może nie dziwi, patrząc na fakt, iż Rosa to po włosku właśnie róża, posiadała własną walutę oraz znaczki pocztowe. Na jej terytorium posługiwano się językiem esperanto. 

W czerwcu następnego roku, czyli w 1968, wyspa ogłosiła swoją niezależność, a na jej czele stanął Giorgio Rosa, który naturalnie mianował się prezydentem. Oczywiście wyspa od razu zaczęła cieszyć się ogromną popularnością, zwłaszcza, że znajdowała się w pobliżu bardzo znanego kurortu - Rimini, który co roku przyciągał tysiące młodych ludzi z całej Italii. Jak można się domyślić, państwo włoskie nie było zadowolone z tego pomysłu. Dla Giorgio Rosa biznes stał się dość dochodowy, a mimo to skutecznie omijał on płacenie podatków, ponieważ jak uważał, był niezależny od Włochów. Dodatkowo cała budowla była niczym innym, jak samowolką. 

Choć wyspa była chętnie odwiedzana przez turystów, a Rosa sprawnie zarządzał całym przedsięwzięciem, finalnie doszło do czegoś na miarę wojny, pomiędzy jego państwem, a Włochami. Włosi wymusili poddanie się, a Wyspa Róży została zdetonowana. Dziś pozostało po niej już tylko wspomnienie.

Słyszeliście kiedyś o tej historii? A może widzieliście film? Na dole zostawiam wam krótki trailer, który być może was zachęci!