Etykiety

wtorek, 27 lutego 2018

#218 Koniec świata we Włoszech.

Nie będzie tajemnicą, jeśli powiem, że ostatnio nawaliłam jeśli chodzi o bloga. Nie pisałam nic przez miesiąc i choć pomysłów dość sporo, to motywacji jakoś brak. Tak to u mnie bywa z tym całym lutym. Czasem muszę odciąć się od insta, bloga i życia i najczęściej wypada to na okres luty- marzec. Może to jakieś przesilenie zimowe, wiosenne? Jak zwał tak zwał. Tak czy siak, póki co jestem tu z wami, a już za parę dni, za dni parę (:D) wybieram się do Włoch i znów powrócę z masą energii.
Póki co jednak z południa Włoch dochodzą do mnie informacje o rzekomym końcu świata...

O co jednak chodzi?

Ah. Spokojnie. Przyczyna jest bardzo prozaiczna i nam w Polsce bardzo dobrze znana... Mianowicie.... od 2 dni nevica (pada śnieg)! Jest to o tyle szalone, że w Neapolu nie było go od wielu wielu lat, a i wtedy stopił się zanim porządnie dotknął ziemi. Tym razem jest zupełnie inaczej. Nad ranem temperatura -1 stopień na samym południu Włoch w ostatnich dniach lutego jak najbardziej nie jest normalna! Rzym i Neapol (z przewagą na tych drugich) po prostu oszaleli.
Neve (śnieg) jest prawdziwą atrakcją wśród mieszkańców, którzy tarzają się w śniegu, fanno pupazzo di neve (lepią bałwany) oraz organizują bitwy na śnieżki...W Neapolu można już nawet kupić marchewkę oznaczoną jako ta przeznaczona specjalnie dla śnieżnych bałwanków. 😆

Przyznać trzeba, że zaśnieżony Rzym oraz Neapol naprawdę wyglądają magicznie. Choć nie przepadam za śniegiem, udzieliła mi się ich radość! No, bo w sumie jak tu się nie cieszyć, gdy dzieci przez kilka dni nie pójdą do szkoły? ;)





Zdjęcia pochodzą ze strony gazety repubblica.
Podoba wam się taka odsłona Włoch? :)

czwartek, 8 lutego 2018

#217 Jaką mamy pogodę we Włoszech?

Che tempo fa a Roma? Jaka jest pogoda w Rzymie?

Mówi się, że najłatwiej rozmawiać o pogodzie. W końcu to temat neutralny, który poruszyć można zarówno ze starszą sąsiadką, jak i z chłopakiem, który wprawia nas w zakłopotanie. Temat dobry na każdą porę, każdą znajomość i wbrew pozorom bardzo popularny!

Jak więc rozmawiać o pogodzie we Włoszech?

Jeśli chodzi o pogodę to powszechnie wiadomo, że dużo ludzi lubi sobie brontolare (marudzić). Nie ma w tym nic dziwnego. Jeśli fa troppo caldo (zbyt ciepło) nie jest dobrze, ale także, gdy fa troppo freddo (zbyt zimno), nie każdy będzie szczęśliwy.

Co z tego, że c'è il sole (świeci słońce), jeśli na dworze soffia il vento (wieje wiatr).

Nie mówiąc już o dniach kiedy piove (pada), nevica (pada śnieg) lub najzwyczajniej ci prepariamo per la pioggia (szykujemy się na deszcz).

Il tempo (pogoda) może być różna zależnie od la stagione (pory roku).

D'estate (latem) można spędzać czas sulla spiaggia (na plaży), ale wieczorem często zdarzają się le tempeste (burze). Letnie burze z i fulmini (piorunami).

Nell'autunno (jesienią) w parku widuje się już le foglie collorate (kolorowe liście), a na ulicy jest rozlana nie jedna pozza (kałuża).

D'inverno (zimą) możemy fare i pupazzi di neve (lepić bałwany) oraz oglądać i fiocchi di neve (płatki śniegu). Chodniki pokrywa gruby il ghiaccio (lód), a samochody la brina (szron).

La primavera è bellissima! (wiosna jest piękna!) Głównie dlatego, że w końcu znów fa caldo. I fiori sbocciano (kwiaty kwitną), a słońce budzi wszystkich do życia.


niedziela, 4 lutego 2018

#216 Czemu właściwie nie lubię Bolonii?

Czuję, że tym wpisem zostałabym ukrzyżowana przez parę osób z Bolonii, które w swoim życiu znałam.

Bolonia zawsze przywodzi mi na myśl dziwne skojarzenia mimo, iż przecież nie tak dawno pisałam wam o tym, że to w Bolonii zrodziła się moja chęć posiadania corona di alloro (wieniec laurowy) na moją obronę dyplomową.

Mimo to wewnątrz mnie walczy tak dużo sprzecznych myśli o Bolonii, że nie mogę ich poskładać nigdy w całość.
Jest to chyba jedyne miasto we Włoszech, które nie potrafi mnie do siebie przekonać.
Ale czemu?

Przecież Bolonia uznawana jest za miasto pionierskie jeśli chodzi o uniwersytety. Wielu kojarzy się więc z nauką, sztuką, wiedzą i najwyższym poziomem szkolnictwa w Europie.
Do mnie to jednak jakoś nigdy nie trafiało.

Niby cieszą mnie miasta, które można przejść wzdłuż i wszerz w godzinkę, a Bolonia do takich należy, ale jednocześnie czegoś mi w niej brak. Brak mi tego włoskiego elementu, który sprawiłby, że pokochałabym Bolonię tak jak Neapol, Positano, Tropeę i inne cudowne miejsca.

Może faktycznie nie nadaje się do północnych i środkowych Włoch.

Jeśli miałabym wskazać jedną rzecz, która faktycznie czyni Bolonię całkiem uroczą (choć wciąż nie tak bardzo) to z pewnością wskazałabym arkady i ich zbawienny cień nawet w najcieplejsze dni.
Może postawiłabym także na ilość muzeów, które zawsze przyprawiają mnie o uśmiech.

Ot tyle, albo i aż tyle.

Nawet bolońskie jedzenie średnio do mnie przemawia, bo jednak taką fanką słynnego spaghetti bolognese nie jestem 😋
Właściwie jest to makaron, który lubię chyba najmniej. To znaczy, zjem (zawsze zjem makaron lol), ale bez jakiegoś szału, zachwytu i radości w oczach.
Ja wiem, że boloński świat nie kończy się na spaghetti. Można na przykład zjeść także tagliatelle al ragù, ale daje mi to mniej więcej tyle samo radości co bolognese...

Wiem, że trochę pomarudziłam, ale często ludzie pytają mnie - Czy istnieje jakiekolwiek miejsce we Włoszech, którego nie polecasz? Jakiekolwiek włoskie jedzenie, którego nie lubisz?
Więc postanowiłam, że pokażę wam, że nawet ja nie kocham się we wszystkim co włoskie.


Byliście w Bolonii?