Jak widzicie po tytule, u mnie na blogu nowa mini seria. Wybrałam kilka miast, o których chciałabym wam opowiedzieć z mojego punktu widzenia. Nie będzie tutaj wszystkich dużych miast, ze względu na to, że chciałam skupić się na miejscach, w których faktycznie byłam kilkukrotnie lub przez dłuższy czas. Będzie więc krótko o tym co polecam zobaczyć, co widziałam i na co uważać.
Na pierwszy ogień oczywiście pójdzie Wenecja, która była chyba pierwszym, dużym miastem Włoch, które zobaczyły moje dwuletnie oczy, a do którego wracałam parokrotnie w różnych etapach życia. ;) I choć jakoś w Wenecji nie chciałabym i wręcz nie mogłabym żyć, to jakoś lubię nawet klimat tego miasta.
1. Gołębie.
Gdy byłam dzieckiem, rodzice zrobili mi chyba milion zdjęć wśród gołębi, które dokarmiałam (ciii robiłam to nawet ostatnio narażając się na kary xd Choć ptaków było zdecydowanie mniej niż za mojego dzieciństwa). Chyba trudno cokolwiek na to poradzić, że myśląc o Wenecji od razu widzi się w głowie Plac świętego Marka pokryty gołębiami.
Jakiś czas temu, dobrych kilka lat temu, Wenecja wprowadziła zakaz dokarmiania tych ptaków. Powodem ma być fakt, że rozmnażają się bez kontroli, roznoszą zarazki i niszczą zabytki. Zakaz zakazem powiecie... Ale za złamanie go może nas spotkać dość wysoka kara, o ile się nie mylę 500 euro.
2. Pamiątkowe fotografie.
Lepiej uważaj z kim i jak robisz zdjęcia. Nie będę odkrywcza, bo takich naciągaczy we Włoszech pełno (dla ścisłości- nie tylko tam, ale finalnie to na Italii się skupiam). Zdjęcie z paniami w eleganckich sukniach lub karnawałowych maskach potrafi kosztować nas kilkanaście euro.
3. Gondole.
Sprawa romantyczna i z pewnością nie do zapomnienia, ale zanim wsiądziecie, warto dokładnie dowiedzieć się ile będzie kosztować ta przyjemność. Oficjalna stawka to jakieś 100-150 euro za pół godziny przyjemności, ALE. Niektórzy gondolierzy podobno naliczają sobie dodatkowe opłaty za przepłynięcie pod konkretnym mostem, zależnie od pory dnia, roku, od miejsca wypłynięcia...
Ciągle wspomnieniem też pozostaje sprawa pewnej rosyjskiej pary KLIK
4. Venezia Card.
Nie będę odkrywcza jeśli powiem, że wszystko kosztuje, a oczywiście im bardziej znane miejsce, tym więcej pieniędzy można wyciągnąć od turystów. Norma. Kosztują tramwaje wodne, autobusy, wstępy do muzeów, do Pałacu Dożów itd... Jeśli pobyt ma trwać kilka dni warto więc przemyśleć sprawę Venezia Card. Dostępnych jest kilka wersji, nie będę wam teraz opisywać dokładnie,
która co zawiera, ale ich ceny wahają się między 28-137 euro.
5. Uwaga na złodziei.
Złodzieje jak złodzieje. Są wszędzie. Mimo to w Wenecji byłam kilka razy świadkiem kradzieży i złapania złodzieja. Także nieprzyjemnej sytuacji, gdy jeden z okradzionych Włochów krzyczał, że wszyscy Rumunii, Polacy i Rosjanie powinni mieć zakaz wstępu do miasta :( Może więc jakaś prawda jest w tym co mówią- w Neapolu, Rzymie i Wenecji najłatwiej o kieszonkowca.
Całe szczęście w trzech miejscach byłam i nie sprawdziła się zasada do trzech razy sztuka. Nie zapeszam na przyszłość!
6. Wszędzie są kolejki.
Wydaje mi się, że kolejki do Bazyliki św. Marka czy Pałacu Dożów nie mają końca. Może jestem taka niecierpliwa, nie wiem, ale te tłumy zawsze przysparzają mnie o zawroty głowy. Niby ludzi może i mniej niż w Rzymie, ale zamknięci jesteśmy tak naprawdę na jakiś skrawkach lądu (przynajmniej ja mam takie wrażenie)więc wszędzie jest tłoczno. Stanie w długich kolejkach
na placu św. Marka ma jakiś swój urok. Np. Gdy woda zaczyna wlewać się na plac i moczyć stopy(co jest dość przyjemne w upale:D Włosi pracują jednak nad tym, aby się tak nie działo. Słona woda niszczy zabytki).
Mimo to jednak za każdym razem mam wrażenie, że przeciskam się między milionami Azjatów (ich jest najwięcej! :D), zrobienie zdjęcia na moście to wyczyn, a chwila oddechu niemożliwa. Według mnie, Wenecji brakuje bardziej odludnych miejsc, jakie można znaleźć w Sienie, Rzymie czy Neapolu...
7. Szkło Murano.
W Wenecji można kupić chyba wszystko wykonane z tego szkła. Przynajmniej tak pozwala się wierzyć, bo 1/2 to wcale nie reklamowane szkło murano...
8. Drogo?
Według zestawienia fly4free, Wenecja znalazła się na 5 miejscu najdroższych miast Europy(Rzym na 15), a dzienny pobyt w tym mieście wyliczony na 309 zł (w 2014 r.) co według mnie może być nawet zaniżoną stawką, bo hotele czy restauracje w Wenecji są naprawdę drogie, a nie wiem czy opłaca się mieszkać gdzieś daleko na obrzeżach... Loty jednak nie są takie drogie. :) Poniżej macie przykładowe loty w marcu z Warszawy(bezpośrednie), Gdańska, Krakowa i Katowic. :)
A wy czym uzupełnilibyście moją listę?:)