Etykiety

wtorek, 5 lipca 2016

#52 Niedocenianie jako choroba cywilizacyjna.

Prawie wszyscy nie doceniamy tego co mamy.
Właśnie odkryłam Amerykę, pozwólcie mi się tym nacieszyć.
Do tych przewrotnych wniosków doszłam podczas nakładania kokosowej odżywki na kosmyki niesfornych włosów.
Zastanawiające jak wiele mych myśli spływa wraz z wodą i jak wielu z nich ponownie nie przetworze.
Czasem myślę, że wraz z laptopem powinnam zamieszkać pod prysznicem, gdybym zrobiła tak wieki temu, prawdopodobnie dziś wydałabym zbiór złotych myśli czy coś w tym rodzaju. Whatever.
Czasami czuje się w Polsce jak na emigracji. Nie zrozumcie mnie źle. Kocham swój kraj, mojego chłopaka, rodzinę i przyjaciół.
Kocham zimą dokarmiać wiewiórki w Łazienkach, a latem siedzieć z Tomasem w jednej z knajp i obserwować ludzi.
Na tych prozaicznych rzeczach ma lista się nie kończy. Kocham to miejsce, bo dało mi życie.
Co jednak mam myśleć skoro wciąż są takie dni, gdy budzę się słaba i usycham z tej tęsknoty. Gdy czuje pod skórą delikatną sieć naczyń krwionośnych, które swędzą, buntują się, nieprzerwanie pulsują doprowadzając mnie do szału.
Jak bardzo wszystko przeszkadza mi w te dni. Jak bardzo chce wziąć w dłonie kawałek mojej włoskiej ziemi i spojrzeć w oczy Wezuwiusza. Czuje jak powoli ogarnia mnie jedno wielkie rozdwojenie jaźni. Zwykłam tak żyć od lat, ale chyba coraz bardziej popadam w obłęd. Uczepiłam się swoich małych nadziei i dzięki nim oddycham nawet, gdy paraliżuje mnie taki strach, że popadam w paranoje znacznie większą od tych, które zwykłam czuć. Boję się, że moja bańka mydlana pęknie, a jednocześnie chce poza nią wyjść. Potrzebuję drgnąć na przód, bez tego nic się nie uda. Bez tego już jestem przegrana. Póki co czas jest moim sprzymierzeńcem, nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale pierwszy raz w życiu jestem szczęśliwa, że mam swój piękny, dodatkowy rok. Bo gdyby nie on gdzie teraz musiałabym się podziać?

Jakiś czas temu poznałam pewną dziewczynę, która jest jakby odbiciem mnie, a ja wciąż nie mogę w to uwierzyć.
Czy to możliwe, żeby los tak z nas kpił? Może dając nam fałszywe dowody tożsamości i porozrzucane po świecie miłości sprawdza naszą wytrzymałość? Może w tym wszystkim jest misterny plan?
Do sedna kochani.
Ona jest Włoszką. Ja jestem Polką.
Rozmawiamy po angielsku dla sprawiedliwości choć pewnie łatwiej byłoby nam po prostu po włosku lub polsku(ok mi byłoby łatwiej, chyba zapomniałam, że ona jest 9cio języczna).
Gdy ja opowiadam jej o tonach makaronu, które przyrządziłam na sto różnych sposobów, ona mówi mi z czym dziś zjadła pierogi i że nasz bigos jest najlepszy na świecie.
Gdy ja jadę do Włoch ona wybiera się do Polski.
Gdy ja wieczorami staram się zapamiętać skomplikowane napoletańskie wyrażenia, ona przygotowuje się do zajęć z polskiej gramatyki.
Mówię jej, że Włosi to najmilszy naród świata, a ona oponuje i zapewnia, że nigdy nie spotkała tak otwartych ludzi jak w Polsce.
Ja chce być tam, a ona tu.
Czyż to nie zabawna sprawa?
Chyba znalazłam swoje magiczne lustro, ups.


14 komentarzy:

  1. Musicie się zatem wymienić na kraje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami też duszę się w Polsce chociaż bardzo lubię ten kraj <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie napisane. Faktycznie ciekawe...
    Czasem nie rozumiem niektórych splotów wydarzeń. Też bym chciała poznać "swoją siostrę". :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tak też to często powtarzam. Życie byłoby o wiele lepsze gdyby ludzie cieszyli się z tego co mają i doceniali nawet najmniejsze rzeczy ;)

    https://alazielinska.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny, merytoryczny wpis! Niestety w dzisiejszych czasach zapomnieliśmy o jednej, najwazniejszej rzeczy - umiejętności cieszenia się z prostych, małych rzeczy. Ja uczę się jej przez cały czas, ale zauważyłam, że odkąd doceniam nawet najprostszy spacer z psem moje życie jest znacznie łatwiejsze i barwniejsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowita sytuacja z tą Włoszką :D Ciekawy, refleksyjny post :)

    julandpi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Super wpis. Pozdrawiam z Madrytu!!

    www.ladyagat.com

    OdpowiedzUsuń
  8. zgadzam się z tym.. zwłaszcza, że znam ludzi, którzy NIC A NIC nie doceniają, mimo że mają zbyt wiele

    OdpowiedzUsuń
  9. 9cio języczna????? o matko jaka zdolna dziewczyna :)
    Podobno każdy z nas ma brata/siostrę bliźniaka... jedni są podobni z wyglądu inni z charakteru.
    Ludzie nie doceniają tego co mają.. choćby to że mogą, mówić, chodzić, mają za co jeść, są zdrowi ( taka codzienność którą dostajemy a nikt tego nie widzi) Ja doceniam nawet to że siedząc na balkonie słyszę piękny śpiew ptaków

    OdpowiedzUsuń
  10. Mentalność ludzka jest na tyle skomplikowana, że ciągnie nas zawsze to, co obce, dalekie. A to co mamy pod nosem jest po prostu niezauważalne.
    Czasami warto jest wyjść poza te bariery i cieszyć się tym, co jest przy nas. W końcu na wyciągnięcie ręki mamy tyle piękna.

    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. To teraz nie pozostaje Wam nic innego niż zrobić wymiankę. Spróbujcie nawet na jakiś miesiąc, czy dwa. Myślę, że to byłoby mega doświadczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Brzmi jak "Podwójne życie Weroniki" :)
    Prędzej czy później pewnie zatęsknisz za Włochami tak mocno, że tam zamieszkasz, czego Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oj, uwierz kochana, że wiele osób najlepiej myśli podczas kąpieli :D
    A co do tej sytuacji, to jestem niemal przekonana, że istnieją ludzie podobni do nas, albo właśnie totalne przeciwieństwa nas. Chociaż przedstawiona przez Ciebie dziewczyna w pewnym sensie jest identyczna z Tobą.
    >FOXYDIET<

    OdpowiedzUsuń
  14. Hehe ciekawe zycie z taka osoba :)

    OdpowiedzUsuń